niedziela, 9 lutego 2014

ROZDZIAŁ I

„Chcę powiedzieć, że lubię być namiętnym i szczerym,
 ale również lubię dobrze się bawić i działam jak idiota.”

Ciemność, ciemność… Wszędzie ta cholerna ciemność i chłód. Dopiero po pewnym czasie zdała sobie sprawę z faktu, że ma zamknięte oczy. Z niemałym wysiłkiem uniosła niezwykle ciężkie powieki. Znowu ciemność. Zaśmiała się z własnej głupoty i po prostu uniosła głowę. Tak jak przypuszczała, leżała na ziemi. Spojrzała w dół i ujrzała soczystą, zieloną trawę, na której prawdopodobnie chwilę wcześniej spoczywała jej głowa. Z frustracją rozejrzała się dookoła. Nie mogła sobie przypomnieć, jakim cudem się tutaj znalazła. Te drzewa, strumień… Była pewna, że widzi je pierwszy raz w życiu. Podniosła się gwałtownie, lecz od razu tego pożałowała. Świat dookoła niej zawirował i dziewczyna bezwiednie runęła w pobliskie krzaki. Z grymasem bólu leżała tak przez jakiś czas, analizując sytuację.                     
–Świetnie! Po prostu świetnie! Czy ja już do reszty zgłupiałam? Jestem sama w miejscu, które widzę pierwszy raz na oczy i w dodatku nie mam pojęcia, jak się tutaj znalazłam! Lepiej być nie mogło…  Cholera jasna! Chyba tracę rozum... 
Poczuła, że jej oczy robią się niebezpiecznie wilgotne. Zakryła twarz dłońmi i próbowała wziąć się w garść. Przecież ktoś na pewno jej szuka... 
-Tak! To jest to! Ktoś musi się zorientować, że nagle... wyparowałam. A jeśli po prostu udałam się na spacer i straciłam orientację w terenie? Może...
Po dłuższym zastanowieniu stwierdziła, że musiała mocno uderzyć się w głowę i to jedynie chwilowe zaćmienie umysłu, które niedługo minie. Ponownie rozejrzała się dookoła. Dostrzegła, że słońce niedługo skryje się za horyzontem i już nic nie będzie w stanie dostrzec. Postanowiła nie stać dłużej w miejscu jak ofiara losu i udała się wąską, wydeptaną ścieżką, prowadzącą, miała taką nadzieję, do rozwiązania tej dziwnej sytuacji.

 ***

Zrelaksowany, wypoczęty i niezbyt trzeźwy blondyn leżał na drewnianej podłodze. Nie mógł sobie za żadne skarby przypomnieć chwili, w której się na niej znalazł a cała sytuacja, jak i wszystko dookoła, wydawało mu się strasznie zabawne. Gdyby w takim stanie znalazłby go ktoś z rodziny… Mimowolnie skrzywił się na samą myśl o tym, co by go później czekało, jednak już po chwili wybuchnął niekontrolowanym napadem śmiechu. Czy to nie było zabawne? On, atrakcyjny, stanowczy i dumny chłopak, łamacz kobiecych serc leży zalany w trupa na podłodze niewielkiego domu w środku lasu, podczas gdy jego ojciec wraz z resztą bandy planuje kolejne morderstwa. Jego życiowe rozterki przerwało nieprzyjemne uczucie suchości w gardle. Leniwie podniósł szanowne cztery litery i, ku swojej ogromnej rozpaczy, stwierdził, że w zaledwie dwa dni opróżnił prawie cały, niezaprzeczalnie pokaźny barek. Gdy niepewnym krokiem podchodził do ściany, przy której jego „wodopój” się znajdował, miał wrażenie, że świat kręci się wraz z nim. Udało mu się odnaleźć jedną z nielicznych pełnych butelek, które widocznie wcześniej nieźle się przed nim ukryły. Nie zwracając większej uwagi na jej zawartość podszedł do stołu, wziął pustą szklankę i ponownie napełnił ją zbawiennym napojem. Był to trunek zdecydowanie mocniejszy od tych, które dzisiejszego dnia miał okazję i przyjemność skosztować. Chłopakowi jednak w ogóle to nie przeszkadzało i już po chwili znalazł się z powrotem na sofie, delektując płynem w szklanym naczyniu, jak i niczym niezmąconą ciszą...
Minęło niewiele czasu gdy poczuł, jak jego powieki robią się niezwykle ciężkie, a alkohol uderza do głowy. Powieki stawały się coraz cięższe a nastolatek powoli, po naprawdę pracowitym dniu, zapadał w mocy sen…

***

Jak oparzony zerwał się do pozycji siedzącej. Coś niemiłosiernie waliło w drzwi, przez co młody arystokrata o mały włos nie dostał zawału. Bezszelestnie, z przygotowaną różdżką w dłoni zbliżył się do drzwi. Nie wiedząc, czego się spodziewać otworzył je z hukiem i wyleciał przed dom. Przed nim, na trawniku leżał niespodziewany gość..
-Cholera... Musiałem komuś nieźle przyłożyć - zaklął pod nosem.
Już chciał podejść do tej osoby, gdy w ostatniej chwili coś go powstrzymało. Gdyby nie fakt, że opiera się częściowo o drzwi to z pewnością znalazłby się w tej chwili na ziemi. Podarte, rozciągnięte ubrania, burza brązowych, potarganych loków, czekoladowe oczy wpatrujące się w niego ze strachem i niepewnością...
-Granger?!

4 komentarze:

  1. Witaj. Zacznę od... Nirvany. Znowu cytat Kurta. Jak dla mnie świetna sprawa :)
    Dalej: styl przyjemny, ładne, logiczne zdania, nie musiałam domyślać się "co autor miał na myśli". Wszystko przejrszyste i poukładane i kolokwialnie mówiąc "trzyma się kupy". Starasz się używać bogatego słownictwa i widać, iż masz polot i predyspozycję ku pisaniu opowiadań . Podobają mi się bardzo Twoje opisy, zawierasz w nich wszystko, co jest konieczne, odwołujesz się zarówno do uczuć bohaterów, stanu w jakim się znajdują oraz do miejsca.
    Następnie: treść, z którą zwykle jest największy problem. W wielu blogach, jakie miałam okazję czytać, fabuła rozmywała się już po prologu (w którym notabene akcja również była zagmatwana i chaotyczna), natomiast u Ciebie - istne cudo. Na razie dozujesz napięcie i stopniowo wprowadzas bohaterów. Zdobyło to moją aprobatę, nie lubię, kiedy wszystko jets tak "napaciane". Pijany Malfoy, ohhh uwielbiam sobie to wyobrażać. A nasza Miona przybłąkała się akurat do domu naszego blondwłosego arystokraty? Hmm, tylko żeby temu ochlapusowi nie przyszedł do głowy żaden głupi pomysł xD.
    To na tyle z mojej strony. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, życzę weny oraz pozdrawiam i zapraszam do siebie.
    http://yaoi-tomarry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award:
    więcej informacji tutaj:
    http://chelseavanessafaithselene.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej.
    Więc tak prolog,pierwszy rozdział podobają mi się bardzo.!!!
    Piszesz świetnie, czego ci zazdroszczę. :0 XD
    Ależ jestem ciekawa co będzie dalej....
    Z niecierpliwością czekam na nn, Pozdrawiam.

    PS. Proszę, informuj mnie o nn w zakładce "SIOWIARNIA", na tym blogu: http://mrocznyznak-tonorma.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział pierwszy zaliczam do bardzo udanych (podobnie jak prolog). Piszesz logicznie, dzięki czemu czyta się lekko. Jak napisałam pod prologiem zapowiada się jedno z ciekawszych Dramione :3
    Dobra, lecę dalej. Rozpiszę się na koniec :)
    Zapraszam też do siebie: dracoikatnissmiloscwkapitolu.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń