niedziela, 30 marca 2014

ROZDZIAŁ IV

"Czasami coś w nas umiera i nie chce zmartwychwstać."

Drogi pamiętniku,
Nie jestem pewna co chciałabym napisać. W mojej głowie tłoczy się tyle myśli, tyle emocji, których nie potrafię przelać na papier, a bardzo bym chciała. Może to pomogłoby mi na chwilę odpocząć. Mieszkam… Siedzę tutaj i staram się przetrwać z tym debilem ponad tydzień . Dowiedziałam się naprawdę niewielu rzeczy. Mam na imię Hermiona, mieszkam z rodzicami nie wiadomo gdzie, mam przyjaciół, podobno idiotów, którzy do tej pory nie zainteresowali się moim losem, jestem przemądrzała, kocham czytać i… Tak, to w sumie wszystkie informacje, które mogą mi się w jakikolwiek sposób przydać. Nie wiem jak długo jeszcze to zniosę. On ciągle... Draco ciągle zachowuje się tak, jakby pozjadał wszystkie rozumy. Myśli, że skoro straciłam pamięć to może traktować mnie jak kogoś gorszego? Ja mu jeszcze pokażę. Zobaczymy, kto będzie śmiał się ostatni. A w chwili obecnej grzecznie się umyję, ubiorę, zjem coś i rozpocznę kolejny, nic nieznaczący dzień. Głowa do góry, uśmiech i do boju.


Kasztanowłosa dziewczyna odłożyła pióro, chowając jednocześnie zeszyt pod poduszką. Wstała z łóżka i powolnym krokiem podeszła do niewielkiego, wiszącego na drzwiach szafy lustra. Od niechcenia skierowała wzrok na szklaną taflę. Ujrzała szczupłą, niewysoką nastolatkę z burzą niesfornych, brązowych loków na głowie, z gigantycznymi, fioletowymi sińcami pod oczyma. Tak, tej nocy także nie zasnęła. Zdecydowanie zbyt dużo myślała o tym wszystkim. Chciałaby czuć się wreszcie… sobą. Być z rodziną, przyjaciółmi. Westchnęła głośno na myśl, że dzisiaj znów będzie musiała spędzić kolejny dzień w towarzystwie tego skretyniałego, aroganckiego idioty. Miała już dosyć jego uwag i ciągłych pretensji o to, że na przykład barek znów jest pusty. Czy to ona tak troskliwie się nim opiekowała przez ostatni tydzień? Każde jego spojrzenie, którym jak zwykle witał ją, gdy po całym dniu unikania siebie nawzajem musieli się w końcu spotkać, doprowadzało ją do białej gorączki. Otworzyła szafę, wyciągnęła szarą koszulkę, ciemne jeansy i udała się do łazienki. Po orzeźwiającym prysznicu ubrała się, związała włosy i pewnym krokiem wyszła z pomieszczenia.  Myślała o tym, co dzisiejszego dnia będzie robić, gdy usłyszała głos blondyna.
-Tak, tak dzisiaj będę. Znaczy… będziemy. Dobra, nie wkurzaj mnie nawet! To nie jest piknik, rozumiesz?! Jestem na skraju załamania nerwowego, człowieku! Chcę moje życie, chcę moją przestrzeń życiową i moją… Ok, wyjaśnię ci wszystko na miejscu. Na razie.
Nie miała pojęcia z kim chłopak rozmawiał, lecz przeczuwała, że ten dzień z pewnością nie będzie lepszy niż poprzednie. 

*****

Wściekły do granic możliwości rzucił słuchawką. Czy naprawdę nikt nie potrafi pojąć tego, że on pragnie jedynie ciszy i spokoju? Nawet Zabini. Ten Zabini, który rozumiał go nawet wtedy, gdy inni tylko nieudolnie próbowali przemówić mu do rozsądku, robi sobie z niego jaja. Przecież nie prosił o to, by pod jego domem zjawiła się ta… ta… Nie wiedząc, co ze sobą zrobić podniósł z podłogi telefon i odłożył go na stolik. W ostatnim czasie zaczął przekonywać się do tych dziwnych, mugolskich urządzeń, które kiedyś wydawały mu się tak prymitywne. Wyszedł z pokoju rozmyślając o tym, że może choć dzisiaj się zabawi. Blaise zadzwonił w odpowiedniej chwili z propozycją, by odwiedził klub, który jego ciotka powierzyła mu na te wakacje. Napicie się i poderwanie jakiś dziewczyn było rzeczą, która w tej chwili wydawała mu się równie kusząca, co łyk Felix Felicis. Wchodząc do kuchni spostrzegł swojego gościa, siedzącego przy stole i zajadającego tosty. Bez słowa, głośno wzdychając, podszedł do lodówki.
-Granger, po południu wychodzimy.
Nie mógł zrozumieć, dlaczego Blaise nie pozwolił mu przyjść samemu. Czy nie wyraził się dostatecznie jasno mówiąc, że od tygodnia musi ją oglądać dzień w dzień? Dziewczyna wydawała się być równie wstrząśnięta perspektywą wspólnego wyjścia, co on sam.
-Co proszę? – spojrzała na niego, marszcząc brwi.
-Chociaż ty siedź cicho, błagam. Daj mi dokończyć. – wziął głęboki oddech. – Mój kumpel dzwonił i zaprasza nas… Tak wiem, dla mnie też ten pomysł jest absurdalny, ale inaczej nie będę miał szansy się napić. Więc, no, idziemy dzisiaj po południu do klubu.
Załamał się w duchu, widząc wytrzeszczone oczy kasztanowłosej i jej wzrok skierowany na jego skromną osobę. Przecież nie pójdzie do klubu z Granger, ubraną w wyciągniętą koszulkę, jeansy i brudne trampki.  Starając się o tym dłużej nie myśleć otworzył lodówkę, wyjął kabanosa i opuścił kuchnię, zostawiając zmieszaną dziewczynę samą.

*****

Słońce powoli znikało za horyzontem. Zdezorientowana Hermiona siedziała na łóżku w swoim pokoju. Delikatny makijaż, przy użyciu jedynie tuszu do rzęs i kilku cieni do powiek, podkreślał spojrzenie jej czekoladowych oczu, a sprężyste loki sprawiały, że całość wyglądała zadziornie i dziewczęco zarazem. Mimo tego, że wyglądała naprawdę ładnie, dziewczyna nie czuła się dobrze. Odkąd usłyszała od Malfoy’a, że mają wyjść razem do klubu jakiegoś Zabiniego, po wcześniejszym wysłuchaniu  pretensji i zażaleń, nakrzyczała na blondyna i po prostu zamknęła się w pokoju. Nie była pewna tego, dlaczego ta sytuacja tak ją przeraża. Przecież po tylu dniach siedzenia na odludziu powinna cieszyć się z tego, że wreszcie wyjdzie do ludzi. Brunetka nie miała jednak ochoty na wycieczkę, i to w dodatku z blondynem, który z pewnością do domu nie wróci trzeźwy. Ciągłe wysłuchiwanie jego marudzenia, gdy był w stanie upojenia alkoholowego, doprowadzało ją do obłędu, a wyznania, którymi wtedy ją obdarzał, były co najmniej idiotyczne. Mimo tych wszystkich myśli i obaw musiała stwierdzić, że dzisiejszego dnia odwaliła kawał niezłej roboty. Na dnie szafy znalazła troszkę znoszoną, długą, czarną suknię. Za pomocą nożyczek, kilku upięć, igły i nitki, z nieciekawego kawałka materiału powstała krótka sukienka. Ubiór, w jej odczuciu nazbyt odsłaniający ciało, podkreślał jej smukłą sylwetkę i uwydatniał atuty, które do tej pory dziewczyna codziennie ukrywała pod workowatymi ubraniami. Problem z odnalezieniem odpowiedniego obuwia również rozwiązał się jak za sprawą czarodziejskiej różdżki. W tej samej szafie, w kartonie obok, dostrzegła zbiór eleganckich, nienoszonych butów. Mimo dużego wyboru, jedynymi butami, które okazały się być na nią dobre była para czarnych, zabudowanych, wysokich koturn, które od razu przypadły jej do gustu. Nawet siedząc tak ubrana dziewczyna nie czuła się ani pewnie, a już z pewnością nie seksownie. Powoli wstała i nie patrząc w lustro wyszła z pokoju i skierowała się ku schodom, przy których już czekał Draco.

*****

Przyciemnione światło skutecznie umożliwiało odnalezienie swoich towarzyszy, a głośna muzyka przeszkadzała w prowadzeniu konwersacji. Nie przeszkadzało to chyba jedynie siedzącym przy stole chłopakom. Rozwalony na sofie Malfoy , energicznie gestykulując rękoma i wylewając przy tym połowę swojego drinka, starał się coś wytłumaczyć czarnoskóremu młodzieńcowi, którego cała uwaga skierowana była na tańczącej niedaleko dziewczynie.
-Stary, siedź cicho! Popatrz lepiej tam. – machnął ręką w bliżej nieokreślonym kierunku. – Wyluzuj trochę, zobacz jakie laski! Ciągle nawijasz o tej twojej Granger a tymczasem tutaj tyle piękności się kręci! O, choćby ta! Cud, miód i malina! Piękne włosy…
Malfoy prychnął, wypluwając niechcący napój na towarzysza.
-Blaise, ty się lepiej puknij w ten swój pusty, spity łeb i przestań pożerać wzrokiem tyłek Granger!
Wyraźnie zbity z tropu chłopak dokładnie przyjrzał się obiektowi swoich westchnień. Na Salazara, przecież to właśnie była owa udręka jego przyjaciela! Całkowicie zmieniona Hermiona, w króciutkiej sukience tańczyła na środku parkietu w jego klubie. Skierował zmieszany wzrok na blondyna.
-Słuchaj, przyjacielu. Ja wiem, że macie odmienne zdania, że czasem się nie zgadzacie…
-Człowieku, mieszkam z nią od kilku dni a już czuję, że tracę zmysły. Nie po to wyrwałem się z tego wariatkowa, żeby trafić jeszcze gorzej. Gdybym wiedział, że to się tak skończy to zostałbym tam i cierpliwie czekał, aż tatuś wyda mi kolejny rozkaz. – wypił spory łyk Ognistej Whisky. – Dobrze wiesz jak to wyglądało. Zero swobody, zero racji, zero marzeń. Posłuszeństwo i całkowite oddanie. Kto chciałby tak żyć?
-Opowiadałeś mi to już wiele razy. Wszystko rozumiem ale musisz wyluzować! Masz pod dachem taką laskę a ty spędzasz czas na użalaniu się nad sobą? – chłopak uniósł znacząco jedną brew.
-Cholera jasna, Blaise! Ty serio nic nie kumasz? To, że straciła pamięć nie sprawiło, że stała się jakąś seksbombą. To Granger, ta sama Granger. Irytująca, wkurwiająca i przemądrzała Granger.
Wyrzucając z siebie wszystko zostawił przyjaciela i ruszył w kierunku baru, z zamiarem całkowitego zatracenia się. Może i Zabini ma trochę racji… Granger nie wie, chyba, kim była kiedyś. Dalej nie mógł zrozumieć jednak tego, skąd ona się w ogóle wzięła koło jego domu i kto wymazał jej pamięć. Kto, i oczywiście w jakim celu. Nie wierzył, że to zwykły przypadek. Pewnego wieczoru przyszło mu nawet na myśl, że jego ojciec może mieć z tym coś wspólnego, lecz ta myśl wydała mu się tak absurdalna, że z krzywym uśmiechem zasnął w przeciągu kilku sekund. Odnalazł wzrokiem Hermionę, która wyglądała na szczęśliwą. Pierwszy raz widział brunetkę w takiej sytuacji, pierwszy raz widział ją poza murami szkoły. Roześmiana dziewczyna tańczyła w rytm klubowej muzyki, z drinkiem w dłoni. W tej chwili nawet to, że jego wróg, przeciwnik alkoholu, sam się nim degustuje, nie zrobiło na nim większego wrażenia. Podszedł do baru, złożył zamówienie i opadł na pobliski fotel. Czuł, że jutro będzie tego żałował ale picie za darmo, w klubie jego przyjaciela, było zbyt kuszącą propozycją, by się teraz nad tym martwić. Przymknął oczy i cierpliwie czekał, aż barman wykrzyczy jego nazwisko.
-Malfoy!
Szczęśliwy chłopak uniósł powieki i od razu otworzył szeroko oczy. Barman okazał się być Hermioną, która wyglądała tak, jakby zaraz miała go zabić tutaj, na oczach tych wszystkich ludzi.
-Granger, jak się za tobą stęskniłem! – wydusił z krzywą miną.
-Kiedy miałeś zamiar powiedzieć mi, że jesteśmy czarodziejami? – spytała nazbyt spokojnym głosem, który sugerował, że za chwilę rozpęta się piekło. 
-Ależ moja droga, nie przypominam sobie, byś zadawała takie pytanie więc po co te nerwy? – zdawał sobie sprawę z tego, że takim zachowaniem tylko prowokuje Hermionę, lecz zbyt duża ilość alkoholu w organizmie dodawała mu jeszcze większej odwagi niż zazwyczaj.
-Nie zadałam pytania, tak? To chyba nie jest jedno ze standardowych pytań, które zadają ludzie przy poznawaniu się? Myślałeś, że nigdy się nie dowiem, bo mi o tym nie powiesz? Co jeszcze masz w zanadrzu? Latamy na miotłach w pelerynach? I czego się cieszysz?! – wydarła się na cały klub, widząc rozbawionego blondyna, który wręcz dusił się ze śmiechu.
-Prawdę mówiąc… Tak, Granger, latamy na miotłach. Znaczy się ja latam, ty jesteś w tym beznadziejna.  – wyszczerzył zęby. – Przygotowujemy eliksiry, rzucamy zaklęcia, pojedynkujemy się w kiblach i gadamy z duchami, a ty jesteś największą kujonką na świecie. Chcesz wiedzieć jeszcze coś? – dodał znudzonym głosem.

Dziewczyna miała ochotę rozerwać go na strzępy. Pewnie myślał, że skoro będzie siedział cicho to ona nigdy się o niczym nie dowie. Na jego nieszczęście chłopak, z którym tańczyła chciał wiedzieć, jaką formę przyjmuje jej Patronus. Po otrzymaniu odpowiedzi, że nie ma pojęcia czym wspomniany Patronus jest zmieszany brunet wytłumaczył jej, że sama uczyła go tego zaklęcia na piątym roku. W dalszej części rozmowy dowiedziała się, że według niego jest najzdolniejszą czarownicą na roku i widocznie pod wpływem alkoholu zaczyna gadać głupoty. Szybko odnalazła blondyna, co nie okazało się problemem, gdyż Malfoy siedział rozwalony przy jego kochanym „wodopoju”. Wpatrywała się w chłopaka, który wydawał się nie być zdolnym do kontynuowania rozmowy i wręcz zasypia na siedząco. Odszukała wzrokiem Zabiniego i gestem ręki kazała mu przyjść. Nie miała zamiaru zbierać towarzysza z podłogi a za cholerę nie miała pojęcia, jak wrócić do domu.
-No witam, śliczna. Problemy z naszym arystokratą? –zerknął od niechcenia na leżącego już na ziemi blondyna. – Nie martw się, bywało już gorzej.
-Ee, okej, wierzę ci. Po prostu chciałabym już wracać a nie do końca wiem jak mam to zrobić. Przyjechaliśmy tu autobusem, a ja…
-Czekaj, czekaj… Co?! Draco Malfoy autobusem? – czarnoskóry chłopak otworzył szeroko usta. Nie mógł uwierzyć w to, że jego przyjaciel, który nigdzie nie ruszał się bez szofera mógł podróżować takim środkiem transportu.
-Wiesz, może po prostu nie chciał bym się dowiedziała, że może latać na miotle czy coś w tym stylu. Tak, wiem już o co w tym wszystkim chodzi. Możesz… Nie wiem, jest jakieś zaklęcie, które odstawiłoby nas do domu?
-Zaklęć to ja takich nie znam, ty zawsze byłaś od myślenia. – uśmiechnął się szeroko, szczerze zdziwiony tym, że tak swobodnie rozmawia mu się z Gryfonką. – Możemy za to się teleportować. –rozejrzał się dookoła, chwycił leżącego blondyna w pasie i zarzucił sobie na plecy. – Chwyć mnie mocno za ramię, może być nieprzyjemnie. 

*****
Po położeniu nieprzytomnego blondyna na kanapie, Hermiona podziękowała Zabiniemu za pomoc. Rozmawiali chwilę, po czym chłopak stwierdził, że powinien się zwijać.
-Dzięki za pomoc… – zaczęła niepewnie brunetka. –Wiesz, za przetransportowanie nas tutaj.
-Draco to mój kumpel, nie miałem wyboru. –wyszczerzył zęby. Sam czuł, że dzisiejszego wieczoru za dużo wypił. – Prawdę mówiąc to nawet spoko gość, tylko za dużo myśli. Na pierwszy rzut oka może jest aroganckim dupkiem, ale i on nie ma łatwego życia. – chłopak zamyślił się. - Ciągle narzeka, marudzi, rzuca klątwami na prawo i lewo ale... To po prostu Malfoy. Do zobaczenia niedługo. - Chłopak puścił jej oczko, po czym jego sylwetka rozmyła się w ciemnościach. Hermiona zamknęła drzwi i skierowała się ku schodom, prowadzącymi do jej pokoju. Gdy stała już na stopniach, rzuciła ostatnie spojrzenie w kierunku chrapiącego, rozwalonego na sofie blondyna. 
-Tak, to po prostu Malfoy. 


5 komentarzy:

  1. ej.. skończyło się... Nawet nie wiem kiedy... :<

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak mi wstyd, że dopiero teraz komentuję ;____;
    Eh... Na wstępie tradycyjnie pochwalę Cię za cytat Kurta. Nirvanka automatycznie poprawiła mi humor ^^
    Stylistycznie ładnie i poprawnie. Bogate słownictwo, wszystko logiczne i uporządkowane. Podoba mi się też sposób, w jaki mieszasz narrację. Wprowadzając kartki z pamiętnika Hermiony nie tylko w wyraźniejszy sposób ukazujesz jej uczucia towarzyszące zaistniałym sytuacją, ale też fajnie manipulujesz przedstawieniem wydarzeń. Dzieki zapiskom dziewczyny czytelnik zyskuje jakby dwa punkty widzenia. Zgrabnie przeprowadziłaś ten zabieg i zasłużyłaś na pochwałę :3
    No i się zaczyna! Dracuś wyciąga Hermionę do klubu ^^ Super scena rozmowy z Blaise'm (w ogóle wielkie dzięki Ci za niego xD), kocham, kiedy Ślizgoni się przekomarzają :D. A moment, w którym Malofy wyjmuje z lodówki kabanosa - powinnaś zobaczyć wyraz mojej twarzy xD. Może to i nic niezykłego, jednak arystokrata z kabanosem wydał mi się zjawiskiem niemal abstrakcyjnym hahah :D
    Wydarzenia w klubie extra. Taka wystrojona Hermiona, Zabini doceniający jej wdzięki... Hmmm, jestem ciekawa, kiedy coś drgnie w naszym uroczym, uzależnionym od alkoholu blondasku xD Jej, jak on mógł się tak upić! Oburzające, doprawdy! I jeszcze przy Hermionie! Całe szczęście, że Blaise okazał się takim dżentelmenem ^^
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! Życzę dużo weny i serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu mogę się rozpisać :3
    Jak już wspominałam masz lekkie pióro, przez co czyta się świetnie i swobodnie. Błędów też nie wyłapałam (ale sama je popełniam, to może dlatego, ale czytając Twojego aska też ich nie było).
    Po raz kolejny śmiałam się do telefonu. Co zdarza się niestety bardzo rzadko.
    Zastanawia mnie jak Hermiona znalazła się tam w lesie i dlaczego nic nie pamięta. Dostajesz plusa za zainteresowanie czytelnika.
    Kolejnym plusem jest pokazanie prawdziwej natury Dracona oraz jego trudnego życia z Lucjuszem i Czarnym Panem.
    Blaise miły dla Mionki? Czyżby to przez jej wygląd, czy może naprawdę nic do niej nie ma?
    Jestem także ciekawa tego kim był chłopak pytający o patronusa, jednak mogę się założyć, że dla fabuły to nie ma zbytniego znaczenia.
    No i gdzie są Harry z Ronem? Czyżby nie szukali przyjaciółki?
    Kocha czytać tylko 2 blogi (oba to Dramione) - Twojego oraz takiej Nikoli.
    Z ogromną niecierpliwością czekam na NN oraz życzę weny i wszelkiego powodzenia w blogsferze :)
    Zapraszam także do mnie: dracoikatnissmiloscwkapitolu.blogspot.com

    P.S wiem, że nie rozpisałam się tak jak chciałam, jednak bateria w telefonie odmawia mi posłuszeństwa i zaraz spowoduje wyłączenie urządzenia ._.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarze, to naprawdę niezwykle motywuje do dalszego pisania :3 Jeśli zaś chodzi o Harry'ego i Rona to nie martw się, w następnym rozdziale będzie mała wzmianka o tym, dlaczego nie dają znaku życia :)
      Z przyjemnością zajrzę także do Ciebie, komentarz zapewne pojawi się niedługo ;)

      Usuń
  4. Wiedz, że czytam Twojego bloga z ogromną chęcią. ( I już nie mogę doczekać się rozdziału 5 ^^) Dlatego chciałabym poinformować Cię, że zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. http://dracoikatnissmiloscwkapitolu.blogspot.com/2014/08/liebster-blog-award.html Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń